Ilona Kanclerz - artystka multimedialna, projektanktka mody, wydawca Modnego Śląska, laureatka Honorowej Nagrody "Kobieta Humanitas", uznana za jedną z najbardziej wpływowych kobiet regionu śląskiego w plebiscycie "Dziennika Zachodniego". Specjalnie dla Wyższej Szkoły Humanitas oraz portalu "Wiadomości Zagłębia" udzieliła wywiadu, w którym podzieliła się swoimi refleksjami na temat niedawnego Konwentu Kobiet Sukcesu organizowanego przez WSH, a także sytuacji kobiet w lokalnym biznesie, polityce i nie tylko.
W ostatnich latach coraz częściej i wyraźniej obserwujemy zaangażowanie kobiet w życie publiczne. Myśli Pani, że to tylko moda, czy rzeczywiście przyszedł czas, kiedy rola kobiety się umacnia?
Mam nadzieję, że w tym wypadku to nie jest tylko moda. Historycznie wcale nie tak dawno, bo zaledwie sto lat temu kobiety dostały szansę wypowiedzenia się w przestrzeni publicznej, chociażby przez głosowanie. Dziś, w czwartej fali feminizmu, mężczyzna i kobieta zaczynają być partnerami. Ponadto widzimy z jednej strony tzw. wymieszanie ról społecznych, a z drugiej wzmocnienie merytoryczne i mentalne kobiet. Robimy to coraz bardziej świadomie, z wiedzą o konsekwencjach. To uzupełnia dialog.
Ostatnio swoje własne zdanie wypowiedziały organizatorki Konwentu Kobiet Sukcesu z Centrum Rozwoju Kobiet przy Wyższej Szkole Humanitas w Sosnowcu, w którym również brała Pani udział. Czy takie wydarzenia są kobietom potrzebne?
Zawsze bardzo mocno wspieram takie inicjatywy. Nie są to zdarzenia jednostkowe. Mają one coraz większą wartość dla budowania nowoczesnego społeczeństwa. Absolutnie nie można tego głosu już lekceważyć. Takie grupy aktywności to dowód, że kobiety chcą się angażować, chcą poświęcać swój czas, a często nawet pieniądze by nieść zmianę.
Konwent Kobiet Sukcesu był pierwszym takim wydarzeniem w skali regionu zagłębiowskiego. Jakby Pani oceniła jego przygotowanie i przebieg?
Należy powiedzieć, że było to bardzo merytoryczne wydarzenie. Kobiety z Centrum Rozwoju Kobiet są dobrze przygotowane, wiedzą czego chcą, wyznaczają sobie cele i je osiągają. Udało im się zaangażować wiele ciekawych osobowości oraz przyciągnąć publiczność. Był to przecież środek tygodnia, a sala była pełna podczas wszystkich paneli, wykładów i prezentacji. Można było dowiedzieć się wielu nowych rzeczy, poznać ciekawe punkty widzenia i wziąć udział w dyskusji.
Jakie kobiety spotkała pani podczas Konwentu w Humanitas? I co ma z nimi wspólnego sukces?
Szczerze mówiąc słowo „sukces” ma często wydźwięk pejoratywny. W inicjatywie, którą sama prowadzę od kilku lat, sukces nie jest rozumiany komercyjnie. W przypadku sosnowieckiego Konwentu, nie odżegnujemy się od niego, doceniając również zaangażowanie w sferze gospodarki czy przedsiębiorczości. Dlatego można tu mówić o dużym i znaczącym przekroju dla całego społeczeństwa. Również propozycje nominowanych do Nagrody „Kobieta Humanitas” były ciekawe i warte uwagi.
No właśnie. Zostańmy przez chwilę przy tej nagrodzie. Została ona wręczona po raz pierwszy. Do tej pory to zazwyczaj panowie nagradzali swoje osiągnięcia. Czy to dobrze, że panie również wychodzą z cienia, mówiąc głośno o swoich sukcesach?
Mało tego, że dobrze, to szkoda, że tak mało. Do tej pory oczywistym było, że wśród nagradzanych na 10 garniturów była jedna garsonka. Normą jest, że mężczyzn jest więcej tam, gdzie są pieniądze i władza, a kobiet na ogół tam, gdzie ciężka praca i niskie płace. Zaś kobiety, które są bardziej aktywne i bardziej widoczne, często dopracowują się różnych epitetów, niekoniecznie tych, o jakie walczą. To, że są aktywne uważa się często nadal za wadę. Wszelkie systemy wyróżniania i promocji wspierają przykłady liderek i legitymizują je, jako mające prawo do wypowiadania własnego zdania, prawo do sprzeciwu i do tworzenia trendów.
I taka nagroda jak Nagroda „Kobieta Humanitas” może im pomóc w tym dążeniu do celu?
Oczywiście, że tak. Uważam, że wszelkie nagradzanie czy wyciąganie na światło dzienne życiorysów postaci społecznie ważnych bardzo pomaga. Ja sama nagradzając kobiety od 20 lat widzę, jakie to robi wrażenie i jak pomaga im często w pracy zawodowej, w działalności społecznej, czy prywatnie. Choć zdarzają się oczywiście skrajne przypadki, że może również przeszkadzać. Znam np. kobietę, która będąc wiceburmistrzem, po otrzymaniu nagrody przestała nim być. I choć nie możemy się tym zrażać, to jednak pokazuje, jak często wielu to przeszkadza.
W jakim kierunku powinna się rozwijać Nagroda „Kobieta Humanitas”?
Myślę, że kategorie, które panie sobie wyznaczyły i doświadczenie, które wypracowały przez ten rok należy utrzymać. Ponieważ kobiety są nagradzane w różnych plebiscytach to na pewno wyróżnia tę nagrodę aspekt, który podniosłam w wykładzie inauguracyjnym podczas Konwentu, przywołując jeszcze raz definicję słowa Humanitas. Myślę, że do tego należy się odwoływać, dokładnie do tej krótkiej prostej definicji, która od razu pokazuje, jakiego rodzaju osoby powinny być w przyszłości nagradzane.
W wykładzie wspominała Pani także o przeszkodach, które wciąż nie pozwalają kobietom na ostateczne przebicie się w biznesie. Na jakie problemy panie trafiają w naszym województwie jeżeli chodzi o tę sferę działalności?
Na wszystkie możliwe, a grup tych problemów jest kilka. Pierwsza to problemy związane z kalką kulturową. Aktywna kobieta często jest źle widziana. Bo chce za dużo, za szybko, bo chce się dorobić, a przecież to kobiecie nie przystoi. Kolejna grupa to problemy związane z brakiem odpowiedniego prawa, które pomaga przedsiębiorczyniom. Przepisy dla kobiet zatrudnionych na etatach są bardziej przyjazne niż dla prowadzących własny biznes. Dopiero niedawno zaczęto dostrzegać, że kobieta jako przedsiębiorca też powinna mieć prawa do odpowiedniej ilości urlopu macierzyńskiego. Więc stanowienie prawa i dostosowanie go do równości na rynku pracy i w działalności gospodarczej jest bardzo ważne. A trzecia grupa to problemy związane przede wszystkim z macierzyństwem. [...]
Rozmawiała: Izabela Kieliś
Cały wywiad znajdziesz TUTAJ
Zobacz także - KONWENT KOBIET SUKCESU